Zwolnij!
Co roku w różnych niemieckich miastach urządzany jest bieg na sto metrów. Kobiety i mężczyźni w odjechanych strojach fitness zajmują pozycje startowe i przygotowują się do biegu. Reguła jest jednak nieco inna niż podczas zawodów olimpijskich – otóż na mecie nie wolno zjawić się wcześniej niż po sześćdziesięciu minutach. Cóż ma na celu ten specyficzny performance? Pokazanie, że czas jest luksusem. I, że godzina biegu na odcinku stu metrów może dostarczyć nam zupełnie innych doznań, niż oszalały galop przed siebie, z wywieszonym jęzorem i potem ściekającym wiadrami. Niestety galop jest naszą codziennością. Poranną kawę wypiłybyśmy jednym haustem, gdyby nie obawa sparzenia sobie wnętrzności. W pracy machamy palcami szybciej niż nadążamy za nimi wzrokiem, a wszystkie zlecenia, teksty, raporty i inne faktury zawsze musimy oddać na wczoraj. Nie rejestrujemy czy połknęłyśmy obiad, chyba że był służbowy. Ale i tak nie rejestrujemy co połknęłyśmy. Kiedy mamy dziecko i ono chce, żeby z nim porysować albo pójść na huśtawkę, patrzymy na nie jak na mordercę czasu. No bo co będziemy robić na tej huśtawce? Siedzieć bezczynnie? Machać bezcelowo nogami? Marnować życie?
Podobno statystyki mówią, iż mamy spore szanse dożyć 80 roku życia. Tymczasem zachowujemy się w taki sposób, jakby zostały nam do końca najwyżej trzy tygodnie. W tym czasie trzeba zrobić karierę, wychować dziecko na porządnego człowieka, przynajmniej raz się rozwieść, wybudować dom, zrobić kurs kucharki doskonałej, odwalić osiemdziesiąt dziewięć dziwnych kursów i szkoleń, a na koniec przepłynąć Kanał la Manche.
Wczoraj nie zrobiłam nic, choć czułam się jak kretyn. Najpierw leżałam w łóżku, choć miałam iść pobiegać, ale okazało się, że ten ktoś, kto miał biegać ze mną, też wybrał łóżko. Potem dalej leżałam, tylko, że w ogrodzie, zaklinając wiosnę. Potem czytałam i czytałam, i ciągle było jakoś wcześnie.
Czas naprawdę spierdala. Ale można go złapać, jeśli sami się zatrzymamy i zadundujemy sobie maleńki down-speeding. Strategię krokodyla u wodopoju. Leżysz, pijesz, czasem machniesz ogonem. Podobno koty żyją dłużej, bo mają bardziej wyjebane na stres niż psy. Coś w tym jest. Im więcej rzeczy robimy w ciągu dnia, tym szybciej się starzejemy. A do tej mety akurat wcale nam się nie powinno spieszyć.
Wszystko co robimy od czasu do czasu wyłącznie dla siebie jest dobre. Pozwoli nabrać nam dystansu, złapać oddech i naładować akumulatory do dalszej walki z kretynami, których w życiu nie unikniemy. To nieprawda, że odrobina lenistwa jest marnowaniem czasu. Jest raczej delektowaniem się nim.
I uważaj. Bo pośpiech może spowodować, że nie zauważysz anioła, który z gołą dupą wdrapuje się do twojego zamku ;).