Za oknem jeszcze ciepło, jeszcze nikomu dupsko nie zmarzło, ale to nie znaczy, że nie ruszamy powoli ze Świętami. Jakieś trzy tygodnie temu weszłam do sklepu w stylu milion niepotrzebnych rzeczy, a tam…. choinki, Mikołaje, bombki, a nawet sztuczny śnieg. Chciałam uciec, ale… kupiłam drewnianą choinkę, bo była śliczna. Przemyciłam ją ukradkiem do samochodu, żeby nikt nie pomyślał, że nie ogarniam pór roku.
Książki świąteczne zazwyczaj pisze się latem, atmosfera jest wtedy bardzo bożonarodzeniowa, zwłaszcza, kiedy pot spływa Ci po plecach, a bachory siedzą w basenie. A Ty odpalasz Last Christams i zanurzasz się w śnieżne opary absurdu.
I w takich właśnie okolicznościach przyrody powstało „Drogi święty Mikołaju” czyli opowieść o każdym z nas lub przynajmniej podobnym.
To historia o tym, co najważniejsze. O tym, co jest w każdym z nas, czasem ukryte, czasem zapomniane. O miłości, przebaczaniu, zrozumieniu i tolerancji. O tym, że święta mogą się udać, pod warunkiem, że pozwolimy sobie na szczerość.
Co wywołuje prawdziwego, dickensowskiego ducha świąt? Kolejna pościel z Mikołajem? Kolorowe bombki na choince? Pierniczki w puszce?
To nieprawda, że święta Bożego Narodzenia dla każdego pachną miłością, szczęściem, pierniczkiem i spełnieniem marzeń. To najbardziej ponury okres w życiu niektórych ludzi. Samotnej matki z kredytem na głowie oraz zbuntowanym dwunastolatkiem albo kobiety, która próbuje za wszelką cenę zdobyć żonatego mężczyznę. I wreszcie pary, nie potrafiącej odnaleźć miłości w świecie, w którym na pierwszym miejscu stawia się konsumpcjonizm.
Czy te Święta można jeszcze uratować? Odnaleźć w nich magię i wszystko to, co za czym każdy z nas tęskni?
Z przedsprzedażą ruszył Empik.
PS. Lubicie świąteczne opowieści?