(NIE)MŁODOŚĆ
W (Nie)młodości bohaterowie muszą zmierzyć się z kolejnym fetyszem naszych
czasów – młodością, zachowywaną wbrew rozsądkowi i za każdą cenę. Starość
nie zdobywa lajków. Siwa nitka we włosach, zmarszczki wokół oczu i
doświadczenie budzą co najmniej lekceważenie, częściej niechęć, czasem też
wstręt.
Starości nie można zamalować. Schować we fluidzie, pudrze i pomadkach.
Można ją tylko nosić, czasem ze wstydem, czasem z obojętnością, rzadziej z
dumą.
Klarysa większość życia ma już za sobą i kiedy nieco z przymusu ląduje w
domu opieki, rozpoczyna walkę nie tylko z atakującą ją chorobą, ale i buntuje
się przeciwko starości.
Marta ma dopiero trzydzieści lat, właśnie traci pracę i wieloletnią przyjaźń. W
desperacji chwyta się wszystkiego i chociaż nie lubi starych ludzi, podejmuje się
pracy w domu opieku, a jednocześnie dorabia w sex shopie.
Benedykt jest nauczycielem tańca. Tyle, że jego uczniami są ludzie starzy,
którzy dzięki muzyce i ruchowi odzyskują nie tylko chęć do życia, ale i walczą
ze swoimi słabościami. Ruch wyzwala ich z narzuconych granic codzienności.
Pozwala je przekraczać, daje wolność i przepustkę do ostatnich chwil szczęścia.
Czy dialog między starością a młodością jest możliwy?
„Idea, by starość ubrać w zmarszczki, jest jednym z najsłabszych pomysłów
natury. Z drugiej strony, być może nie przewidziała ona konsekwencji. Być
może przez myśl jej nie przeszło, że ludzie nie będą akceptować czegoś, co w
gruncie rzeczy jest dość naturalne.
Skórka na jabłku też się po jakimś czasie marszczy, ponieważ owoce tracą
wodę, ale nadal zachowuje przecież wiele substancji odżywczych. Nadal jest
smaczna, nadal można ją w taki czy inny sposób wykorzystać. U ludzi jest
inaczej. Zmarszczki dyskwalifikują. Zupełnie jakby człowiek nagle zużył swoje
ciało i wyczerpał jego możliwości.”
(NIE)PIĘKNOŚĆ
Nasturcja ma dwadzieścia osiem lat i piękne imię, choć sama czuje się kwintesencją brzydoty.
W czasach, gdy uroda determinuje wszystko, Nasturcja coraz bardziej zamyka się w sobie. Flirtuje przez Internet z nieznajomymi mężczyznami, uwodząc ich pod maską anonimowości.
Czterdziestopięcioletnia Paulina jest jej całkowitym zaprzeczeniem. Pod każdym względem zdaje
się być ideałem piękna, choć nikt nie wie ile ją to kosztuje i jak bardzo czuje się samotna.
Jej każdy kolejny związek kończy się katastrofą.
Drogi obu kobiet przecinają się pewnego dnia, by uroda i brzydota mogły się przeniknąć i pomóc sobie wzajemnie.
Co tak naprawdę wyznacza współczesne kanony piękna? Czym jest atrakcyjność? Jak bardzo czujemy się dobrze sami ze sobą? Czy mężczyźni faktycznie szukają kobiet nieskazitelnych?
Niepiękność to skaza czy atut?
(Nie)miłość. Z tobą i bez ciebie
Tajemnica małżeństwa to kumulacja drobiazgów, do których obcy ludzie nie mają dostępu. Cecylia i Wiktor marzą o rozwodzie, choć jeszcze żadne z nich nie powiedziało tego na głos. Ona chce wolności, on spotyka się ze swoją studentką.
Wszystko zmienia się w dniu, w którym Cecylia ma wypadek samochodowy i na jakiś czas zostaje unieruchomiona. Poruszając się na wózku, chce czy nie, jest skazana na pomoc męża. On również uważa, że jego obowiązkiem jest zaopiekowanie się żoną w tym czasie. Każde z nich chce się pozbyć tego drugiego, ale póki co muszą znowu udawać rodzinę.
Ta historia pokazuje, jak człowiek bez miłości szybko gaśnie. Jak chowa się w sobie, znika, traci chęć do życia. Czym tak naprawdę jest „niemiłość”? Końcem wszystkiego? Czy raczej początkiem?
POKÓJ KOŁYSANEK
Ta historia ma swoje korzenie w rzeczywistości. Wszystko zaczęło się w 2005 roku, kiedy David Deutchman, emerytowany nauczyciel rozpoczął rehabilitację w jednym ze szpitali w Atlancie. Pewnego dnia, po skończonych zabiegach, zatrzymał się na oddziale dziecięcym i stanął za szybą, która oddzielała go od noworodków. Nie mógł oderwać wzroku od maluchów, aż w końcu zapytał pielęgniarkę, czy dla osoby w jego wieku nie znalazłby się w szpitalu jakiś wolontariat. Wtedy też po raz pierwszy wziął na ręce malucha, który zanosił się płaczem i trudno było go uspokoić. Dziecko, głaskane i przytulane przez przypadkowego człowieka, zasnęło w końcu w jego ramionach. David został zatrudniony w szpitalu jako profesjonalny „przytulacz” noworodków, które z różnych powodów nie mogły wrócić do domu. I robi to nadal, nieprzerwanie od trzynastu lat…
„Pokój kołysanek” jest inspirowany tą właśnie historią.
Joachim ma osiemdziesiąt sześć lat i pracuje w szpitalu położniczym jako wolontariusz. Pomaga wcześniakom przetrwać najtrudniejsze chwile, tuląc, głaszcząc i opowiadając im historie swojego życia. Najczęściej pojawia się w nich jego największa miłość, którą zawiódł bardziej niż siebie samego.
Joachim i Helena, Marysia i Maria, Marta i jej chłopak, który nie radzi sobie z rzeczywistością – wszyscy oni w „pokoju kołysanek” będą szukać odpowiedzi na pytania, czy można odzyskać stracone marzenia i oswoić tęsknotę za tym, co było? Co w życiu jest najważniejsze i jak cenne potrafią być wspomnienia? Czy miłość ma wiek? Czy kiedykolwiek się kończy? Dwadzieścia cztery dni grudnia mogą zmienić wszystko. A cudem nie zawsze jest prezent pod choinką.
Tę historię w całości zadedykowałam mojemu Dziadkowi, którego listy i wspomnienia z podróży towarzyszyły mi podczas pisania Pokoju Kołysanek. Wszystkie opowieści są prawdziwe. Istniał Malinosiu, istniał pan dyrektor wydziału rolnictwa i leśnictwa Urzędu Wojewódzkiego w Toruniu, istnieli Zenon i Rudolf z Katowic, którzy dali nogę w Wenecji. Dziadek prowadził dzienniki podróży i bardzo szczegółowo opisywał każdy dzień. Grube bruliony z notatkami, wspomnieniami i zdjęciami z gazet dostałam „w spadku” i wiedziałam, że pewnego dnia ujrzą światło dziennie. Wszystkie miejsca opisane w książce, to miejsca, które odwiedził mój Dziadek. Niektóre cytaty są przeniesione z jego wspomnień, bez żadnych poprawek. Myślę, że spodobałaby mu się ta historia, nawet jeśli nigdy nie porzucił żadnej Heleny. Chociaż tego nie wiem na pewno. 😉
Koraliki oczywiście nie istnieją i nigdy nie istniały, przynajmniej nie w Obornikach. Ta historia jest fikcyjna, w przeciwieństwie do samej postaci Joachima, którego pierwowzorem jest wspomniany David Deutchman.
MGŁY TOSKANII
To, że ludzi są raczej poligamiczni wiemy od dawna. Oficjalnie nikt się do tego oczywiście nie przyzna, ale kto z nas nie miał w głowie myśli, jak by to było z kimś innym?
A może jednocześnie?
Lena ma dwadzieścia dziewięć lat i pracuje jako konserwator dzieł sztuki. Jej imię powstało ze zdrobnienia dwóch innych – Helena i Magdalena. Mgła jest mieszanką powietrza i wody. Ten dualizm wyznacza całe życie głównej bohaterki. Jest ona i dwóch mężczyzn. Starszy i młodszy. Ojciec i syn. Igor mieszka w Polsce i pracuje jako fotograf, Ian jest rzeźbiarzem w Toskanii. Lena nie potrafi wybrać żadnego z nich, więc decyduje się na równoległe życia. Dwa kraje, dwa żywioły, dwa związki. W tle malownicza Toskania i pewien fresk z końca szesnastego wieku. Czy miłość można podzielić, rozłożyć na procenty? A może wolno kochać jednakowo silnie, bez konieczności wyboru?
Ta książka jest kumulacją moich toskańskich wakacyjnych impresji i tego, co mnie zachwycało w tym regionie, czyli… chyba wszystkiego. W Toskanii byłam już kilka razy i za każdym razem odkrywam ją na nowo. Początkowo wydawało mi się, że umieszczenie akcji powieści w tak wyeksploatowanym literacko miejscu mija się z celem, ale po rozmowie z wydawcą doszłam do wniosku, że przecież mogę napisać to po swojemu. Stworzyć własną historię i pokazać „moje” mgły, słońce i oliwki.
Oczywiście fresk Caravaggio i cała historia z nim związana jest czystą fikcją literacką, gdyby zatem ktoś znalazł się w Sienie, nie znajdzie go w kościele Santa Caterina, chociaż kto wie…? Nigdy nie wiadomo, jakie tajemnice skrywają stare mury.
I wtedy ją zobaczyłam.
Mgłę.
Słońce już muskało pagórki i pola, a swoimi promieniami malowało widoki, od którego zapierało dech w piersiach. A ona leżała jak puchowa kołdra, albo raczej unosiła się delikatnie, odkrywając powoli to, co skryła pod swoim ciepłem. Nigdy wcześniej nie widziałam tak zjawiskowej i baśniowej mgły. Puszystej, miękkiej, leniwej. Roztapiała się powoli, jakby do końca chciała mi pokazać swoją białą sukienkę, a potem wreszcie odsłonić zieleń, we wszystkich jej odcieniach.
KOGUT DOMOWY
Facet w domu, kobieta w pracy? Czyli historia o nieczekiwanej zamianie ról. Teoretycznie w dzisiejszych czasach nie jest to aż tak bardzo szokujące, a jednak jak się okazuje, nadal nie takie łatwe. I czesto bardzo skomplikowane.
Zwłaszcza dla kogoś, kto wcześniej nie zajmował się domem i nie do końca pamięta, do której klasy chodzą jego dzieci.
Kogut domowy ma trzy córki oraz żonę, która robi karierę. On sam musiał pożegnać się z ulubionym zajęciem, zrezygnować z hobby i zapomnieć o eleganckich garniturach. Kogut domowy ma czterdzieści trzy lata, na imię Jakub i doskonale wie w ilu stopniach należy wyprać wełniane skarpetki. Lubi gotować, lubi pleść warkoczyki i ma czasem pomalowane paznokcie. Nie lubi jednak zapachu romansu, który coraz intensywniej spowija jego żonę.
Powieść o pracującej matce i niepracującym ojcu. O stereotypach i uprzedzeniach. I o miłości, kórej jest wszystko jedno kto robi lepszą pomidorową.
TROJE NA HUŚTAWCE
Romans z młodszym? Umówmy się, że każdy przynajmniej raz o tym pomyślał.
Ja oczywiście nie namawiam, żeby zostać współczesną kuguarzycą, ale przynajmniej można sobie o tym poczytać.
Zaczęło się od tego, że moja przyjaciółka ma trzech synów w wieku od 24 do 30 lat. Pomysł na książkę zaczął kiełkować. Spytałam ją co by zrobiła w sytuacji, gdyby nagle dowiedziała się, że mam romans z jej synem.
I tak to się zaczęło.
Koralia ma czterdzieści dwa lata i czterdzieści dwa powody, by zmienić swoje życie. Oraz jeden dodatkowy, który wywraca jej świat do góry nogami. Tytus jest osiemnaście lat młodszy. Kiedy ona zdawała maturę, on własnie się rodził. I jeszcze jedno – jest synem jej najlepszej przyjaciółki. Co w życiu jest ważniejsze? Przyjaźń czy miłość? Czy naprawdę trzeba wybierać?
„Troje na huśtawce” to współczesny romans obyczajowy, spisany w formie pamiętnika, opowiedziany z dystansem, ironią i dużą dawką emocji.
Jeśli przyjmiemy, że życie jest windą, która zatrzymuje się na każdym piętrze, a potem jedzie dalej, to wszystko można sobie bardzo prosto wytłumaczyć. Piętro z napisem małżeństwo zostało przeze mnie opuszczone, a ja znowu przesuwam się w górę.
Obecnie wysiadłam na poziomie „romans z młodszym”.
DWANAŚCIE NIEDOKOŃCZONYCH SNÓW
Chyba każdy z nas zastanawiał się w życiu, co oznacza jego sen. Chyba każdy z nas ukradkiem zerkał do sennika i sprawdzał znaczenie poszczególnych obrazów. Każdy z nas śni i każdy z nas może wyśnić samego siebie. Sny są jak lustro, tylko trzeba nauczyć się je rozumieć.
„Dwanaście niedokończonych snów” jest zimową baśnią, choć opartą na snach, które powtarzają się nam najczęściej. Przygotowując się do niej czytałam różne opracowania, ale chyba najciekawszym była „Alchemia snów” Teda Andrewsa oraz „100 snów, które wszyscy mamy i co one znaczą” Iana Wallace’a. Cudowne są też rozmowy Wojciecha Eichelbergera i Tomasza Jastruna w książce „Sny, które budzą”. Warto spróbować popatrzeć na siebie właśnie od strony marzeń sennych i próbować zrozumieć, jak bardzo i co mówią o nas samych.
Momo ma dwadzieścia osiem lat i żyje w gorsecie własnych ograniczeń. Nie pije kawy, nie patrzy ludziom w oczy, nie kupuje kolorowych ubrań, boi się podróżować. Ma za sobą nieudane małżeństwo i skomplikowane relacje w ojcem. Jej światem jest sztuka – Momo projektuje biżuterię i meble z recyklingu.
I wtedy pojawiają się sny. Są jak pomost łączący noc z dniem. Próbują jej coś powiedzieć, kłują palcem, puszczają oko. Stają się pośrednikiem między Momo a prawdziwym światem, który ją otacza. Wyznaczają jej kolejne zadania, które musi wypełniać, żeby pójść dalej. Czas kończy się w Wigilię. To wtedy rozwiąże zagadkę snów, to wtedy ujrzy kogoś, na kogo podświadomie czeka. Kim jest osoba, która ma dostać papierową choinkę w szklanym pojemniku?
Grudzień jest senny, magiczny i pełen cudów. Jak życie.
Momo przeniosła się do kuchni, wykonując dokładnie siedem kroków. Usiadła za białym stołem i sięgnęła po kubek z wodą, który stał na blacie. Upiła kilka łyków, a potem wyprostowała się i spojrzała z premedytacją w okno. To wtedy właśnie sny ulatują z naszej głowy i pozostawiają po sobie tylko rozmyte wspomnienie, a im dłużej patrzymy w okno, tym szybciej zapominamy o tym, co nam się przyśniło. Rozproszenie. Dezintegracja obrazów. Rozszczep podświadomości. I nawet jeśli ten sen wwiercał jej się w głowę, to jednak Momo odniosła wrażenie, że już nie jest tak wyraźny, jak jeszcze dziesięć minut temu. Ulatywał po trochu, by wreszcie pozostawić po sobie pojedyncze pasma, o których niewiele mogła powiedzieć.
Nie pamiętała swetra, ani jego koloru.
APTEKA MARZEŃ
Ta książka nigdy by nie powstała, gdyby nie Dorota Raczkiewicz i Magda Gref. Z Dorotą znamy się jeszcze ze studiów i naprawdę „Historia myśli politycznej” była naszym najgorszym egzaminem. Potem nasze drogi się rozeszły. Spotkałyśmy się ponownie, tak jak większość – na Facebooku. Dorota była już wtedy szefową Drużyny Szpiku. Ta fundacja to jej dodatkowe dziecko, które traktuje na równi z pozostałymi. A ma ich aż czworo!
Najpierw była Fundacja Dar Szpiku im. Anny Wierskiej, która przez ostatnie dwa lata swojego życia nie tylko walczyła z białaczką i próbowała znaleźć dawcę, ale jednocześnie uświadamiała innych, jak ważne jest oddawanie szpiku. 26 maja 2008 roku, wkrótce po powstaniu samej fundacji, grupa wolontariuszy założyła w jej ramach Drużynę Szpiku. Jej głównym zadaniem jest zwiększenie liczby rejestracji w Centralnym Rejestrze Niespokrewnionych Potencjalnych Dawców Szpiku i Krwi Pępowinowej, dzięki którym chorzy na nowotwór, dla których jedynym ratunkiem jest przeszczep szpiku od dawcy niespokrewnionego, mają większe szanse na wyzdrowienie.
Liczby mówią same za siebie. W 2008 roku w Centralnym Rejestrze Niespokrewnionych Potencjalnych Dawców Szpiku i Krwi Pępowinowej było około pięciu tysięcy zarejestrowanych dawców, pod koniec 2013 roku było już ich około pięciuset czterdziestu tysięcy. Dzisiaj – ponad milion. Celem Drużyny Szpiku jest stworzenie rejestru, w którym zarejestrowanych jest minimum dwa miliony potencjalnych dawców szpiku.
Szefową Drużyny jest Dorota i to ona podsunęła mi historię Magdy i Oli Gref.
Ola jest prawdziwą bohaterką mojej książki. Dziś ma piętnaście lat i jest przepiękną dziewczyną z włosami długimi do pasa. Chociaż już nie. Kilka tygodni temu Ola ścięła swoje włosy i przekazała je dzieciom chorym na raka. Oddała to, co było jej największym skarbem, zwłaszcza po tylu latach „łysej głowy”. W przyszłości chce zostać położną środowiskową i zawsze być dla dzieci i przy dzieciach.
Ola nie potrzebowała wprawdzie przeszczepu, chociaż przez moment też pojawiała się taka opcja. W wieku niecałych dwóch lat zachorowała na neuroblastomę, którą pokonała, mimo iż trzy razy miała wznowę, a lekarze nie dawali jej większych szans na przeżycie.
Karolina jest postacią wymyśloną, choć nie do końca. Jest ona zlepkiem wszystkich tych dobrych duchów, którym choroba nie przesłania całego świata, a staje się motywacją do walki o siebie i o innych. Moja przyjaciółka opowiedziała mi kiedyś o córce swoich znajomych, która mimo białaczki, próbowała spełniać marzenia innych dzieci. Nie jeździła wprawdzie po całej Polsce, ale i tak udało jej się uszczęśliwić niejednego szpitalnego malucha. Skontaktowałam się z nimi, a oni „pożyczyli” mi imię ich córki.
Takich Karolin jest dużo. Są motylami, wojowniczkami i marzycielkami w jednym.
Książkę napisałam z puntu widzenia Magdy, mamy Oli, której siła i miłość stawiły czoła najgorszemu. Takich mam są tysiące. Naprawdę śpią na karimatach, naprawdę myją się w szpitalnych umywalkach. Walczą do końca. Magda udostępniła mi wszystkie badania, epikryzy i opisy choroby. Pokazała swój pamiętnik, zdjęcia, wycinki z gazet, kartki, które dostawała Ola podczas swojej choroby. Filmy, które nakręciła Drużyna Szpiku. Razem z mężem Aleksandrem (naprawdę jest dyrygentem w Operze Poznańskiej) opowiedzieli mi o strachu, bólu, łzach i tych najtrudniejszych kilku latach, kiedy razem walczyli o Olę.
Drużyna Szpiku działa coraz prężniej. Dorocie udało się zrealizować swoje projekty – Dni Mamy Onkologicznej oraz Metamorfozy Mam. Ale to nie wszystko. Jest jeszcze Szpikowa Paczka, czyli prezenty dla dzieci na święta, są mistrzostwa w maratonie, jest Szpiknik czyli święto Drużyny Szpiku. W pomoc zaangażowanych jest coraz więcej osób, również z pierwszych stron gazet.
Na koniec przytoczę słowa Doroty, bo tak naprawdę lepiej nie można tego ująć:
Drużyna Szpiku to grupa ludzi, którzy chcą dzielić się z innymi tym, co mają, co potrafią i do czego są gotowi, bo właśnie gotowość jest znakiem rozpoznawczym czerwonego teamu. A zakładając koszulkę, odpowiada on na wołanie chorych „podziel się życiem”.
Zadaniem Drużyny jest bycie głosem tych walczących. I może to właśnie Ty zatrzymasz lawinę śmierci.
Człowiek staje się dorosły nie wtedy, gdy ubrania robią się dla niego za ciasne, ale gdy wyrasta z własnego egoizmu.
Ola i Karolina poznały się w nietypowym miejscu, w nietypowej sytuacji. Dzieliło jej dziesięć lat różnicy, co w przypadku dziecka i nastolatki jest przepaścią.
A jednak znalazły wspólny język i pokazały, że w nawet najgorszych okolicznościach można myśleć o innych. Ola istnieje naprawdę, Karolina jest zlepkiem wielu nastolatek, którym życie podstawiło nogę.
Ta historia ma dwa zakończenia – dobre i to gorsze, bo tak działa prawo równowagi w przyrodzie.
To opowieść o skrajnych emocjach, potędze matczynej miłości, sile jaką daje rodzina. I o wielkiej aptece z marzeniami, które można dostać bez recepty.
Biuro przesyłek niedoręczonych
Są listy, których nie można zostawić bez odpowiedzi.
Do Biura Przesyłek Niedoręczonych trafiają listy i paczki, które nigdy nie dotarły do adresatów. Zuzanna zaczyna tam pracować, bo ją samą też prześladuje pewien niewysłany w porę list. Z czasem coraz bardziej intrygują ją tajemnice innych ludzi. Kiedy trafia na listy, których nadawcy od trzydziestu ośmiu lat nie mogą się spotkać, postanawia wziąć sprawy w swoje ręce. Ma czas do Wigilii, potem będzie za późno…
Magiczna opowieść o zagmatwanych ludzkich losach, miłości jak z bajki i nieoczekiwanych konsekwencjach życzliwości.
Kobiety ciężkich obyczajów
O Macosze Nataszy Sochy pisano, że powala humorem , ma cięty język , a dowcipy często makabryczne . Książkę określono wyjątkowo przewrotną i ironiczną współczesną balladą o Kopciuszku . Ketchup z kolei to mocno kąśliwa opowieść o ludzkiej głupocie, obsesji bycia trendy i fanatycznym pragnieniu sukcesu. Główny bohater, Adaś Jebutko alias Ketchup projektuje szaliki. Cóż w tym niezwykłego? Niby nic, a jednak wystarczy odrobina public relations pomnożona przez konsumpcjonizm niezwykle ważnych ludzi, by szalik stał się drugą naturą człowieka przekonuje specjalista i osobisty doradca Jebutki. Czy plan owinięcia Polaków szalikami bezguścia powiedzie się? I czy Adaś ogrzeje swą wątrobiankowość w reflektorach sławy? Wszystko jest możliwe. Zwłaszcza w dzisiejszych czasach!
Dziecko last minute
Kalina ma 46 lat i jest w ciąży z mężczyzną, którego poznała zaledwie kilka tygodni temu. Nieodpowiedzialność? Kryzys wieku średniego? A może późne macierzyństwo jest najpiękniejsze – jak wakacje last minute, nieplanowane, pełne niespodzianek i zaskakujących zwrotów akcji? Życie głównych bohaterów zostaje wywrócone do góry nogami – niepokój miesza się ze szczęściem, rodzinne relacje zmieniają się na zawsze, a byli partnerzy nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa… Dziecko last minute to druga (po Hormonii) część serii Matki, czyli córki – opowieści o nie zawsze łatwych związkach, ukrytych pretensjach, ale też różnych wcieleniach miłości, którą po prostu trzeba umieć dostrzec. Cudowne zamieszanie, świetne dialogi, dużo dobrego humoru. I cała prawda o dojrzałym macierzyństwie. Wiem, bo sama urodziłam po czterdziestce. Agnieszka Litorowicz-Siegert, dziennikarka, „Twój Styl” Spodziewajcie się potężnej dawki emocji, doprawionej czarnym humorem i szczyptą autoironii. Natasza Socha jest w swojej szczytowej formie! Pochłonęłam tę powieść w jeden dzień. Magdalena Majcher, autorka i recenzentka, „Przegląd czytelniczy”
Hormonia
Kalina ma 46 lat i panicznie boi się dojrzałości. Słowo „menopauza” przeraża ją bardziej niż trzygłowy smok. Boi się również matki, podejmowania samodzielnych decyzji, a nawet wyjścia do kawiarni w pojedynkę. W torebce nosi listę marzeń, które pod wpływem spotkania z nieznajomym mężczyzną w końcu postanawia spełnić.
Czy rozbierze się na plaży nudystów?
Zje śniadanie w łóżku?
Zakocha się, nie zważając na nic?
A może po raz pierwszy dowie się, jak smakuje wolność?
Harmonia to książka o sile i mądrości kobiet, ale także o ich lękach i skrzętnie ukrywanych tajemnicach. O wewnętrznej harmonii. I oszalałych hormonach.
Awaria małżeńska
Natasza Socha, Magdalena Witkiewicz
Jak wygląda dom bez żon? Pewnego dnia Mateusz i Sebastian, dwaj obcy
sobie faceci, stają się bliźniakami syjamskimi złączonymi wspólnym losem
tymczasowych samotnych ojców.
Tylko czy dadzą radę sprostać wyzwaniom?
Rosół z kury domowej
Viktoria po rozwodzie ucieka na niemiecką wieś. Chce zatracić się w depresji, ale przypadkowo poznaje trzy różne kobiety, które łączy jedno – są nieszczęśliwymi kurami domowymi. Razem wpadają na niecodzienny pomysł: będą gotować topless i kręcić filmy z kuchennych przygód! Kurze pióra opadają, a w stłamszonych gospodyniach budzi się kobiecość i seksualność.
Maminsynek
Nasza Klasa – wspomnienia, wspomnienia, wspomnienia. Pierwsza miłość, pierwsza czekolada z Pewexu, pierwsze dekatyzowane dżinsy. Dziesięć historii, które wydarzyły się naprawdę.
Sentymentalna podróż w czasie z dużą dawką humoru. Pamiętasz, jak założyliśmy facetowi od ruskiego karton na głowę? – pyta jeden z bohaterów. No właśnie – pamiętacie?
Gotuj, karm i kochaj
Natasza Socha, Monika Paluszkiewicz
Monika – dietetyczka i żywieniowa wariatka
Kontra Natasza – kulinarna bogini i miłośniczka slow-food
Spotykają się na blogu.
Czy zastanawialiście się kiedyś, podglądając swoją seksowną koleżankę, matkę i kucharkę w jednym – jak ona to robi?
W domu serwuje gościom carpaccio z grzybów i sernik z orzechów. Piecze bułeczki i lepi z dziećmi pierogi, a one zachwycone pałaszują karobowe cukierki. I jeszcze ma czas na fryzjera, zakupy, zumbę i jogging.
Ale jest też druga strona:
Pokrojenie ciasta nożem brudnym od czosnku, gryzienie ścian z rozpaczy, gdy dziecko po raz kolejny strzela focha przy jedzeniu, zastraszająca zmiana wagi po ciąży…
Brzmi znajomo?
Dlatego ta książka jest właśnie dla was.
Zbuki, czyli jak bardzo boli nas cudzy sukces
Na zewnątrz wszystko wygląda doskonale. Idealna skorupka, idealny kształt. Dopiero kiedy rozbijemy jajko, wiemy co tak naprawdę jest w środku. Czasem apetyczne żółtko, a czasem… zgnilizna. Zbuki to zepsute jaja.
To również ludzie, którzy swoje najgorsze myśli chowają głęboko w środku. Marzą, aby drugiemu powinęła się noga, ale nie lubią mieć wyrzutów sumienia. Konstancjusz Klo wpada wiec na pomysł skupowania ludzkich świństw. Niektóre połyka, inne zamyka w blaszanych puszkach. Interes idzie doskonale.
Czy zbukowatość jest zaraźliwa? Przypomina bakterie albo wirusa?
A może po prostu mamy ją we krwi?
Ketchup
O Macosze Nataszy Sochy pisano, że powala humorem , ma cięty język , a dowcipy często makabryczne . Książkę określono wyjątkowo przewrotną i ironiczną współczesną balladą o Kopciuszku . Ketchup z kolei to mocno kąśliwa opowieść o ludzkiej głupocie, obsesji bycia trendy i fanatycznym pragnieniu sukcesu. Główny bohater, Adaś Jebutko alias Ketchup projektuje szaliki. Cóż w tym niezwykłego? Niby nic, a jednak wystarczy odrobina public relations pomnożona przez konsumpcjonizm niezwykle ważnych ludzi, by szalik stał się drugą naturą człowieka przekonuje specjalista i osobisty doradca Jebutki. Czy plan owinięcia Polaków szalikami bezguścia powiedzie się? I czy Adaś ogrzeje swą wątrobiankowość w reflektorach sławy? Wszystko jest możliwe. Zwłaszcza w dzisiejszych czasach!
Macocha
Przezabawna i ciepła opowieść o tym jak trudno pokochać obce dziecko. Szczególnie jeśli ono jest dorastającą panną, ma pryszcze i dość szczególny światopogląd…
Roma wzięła ślub z fajnym facetem. Mogli żyć długo i szczęśliwie gdyby nie to, że pewnego dnia w drzwiach ICH mieszkania stanęła JEGO córka…
Roma dobiega trzydziestki, kocha i jest kochana przez swojego męża – weterynarza Bruna.
Sielanka zostaje brutalnie przerwana przez wtargnięcie w ich spokojne życie czternastoletniej Kasi, córki Bruna z pierwszego małżeństwa.
Niezależna, czasami lekkomyślna i zupełnie do tego nieprzygotowana Roma zostaje z dnia na dzień macochą krnąbrnej i bezczelnej dziewczyny o niewyparzonym języku.
Czy uda im się do siebie zbliżyć? Czy dwie tak silne osobowości potrafią żyć pod jednym dachem?
Jak zachowa się w środku tego huraganu Bruno?
Dowcipna i wzruszająca powieść o nietypowej rodzinie w nietypowej sytuacji.
Nasza klasa
Nasza Klasa – wspomnienia, wspomnienia, wspomnienia. Pierwsza miłość, pierwsza czekolada z Pewexu, pierwsze dekatyzowane dżinsy. Dziesięć historii, które wydarzyły się naprawdę.
Sentymentalna podróż w czasie z dużą dawką humoru. Pamiętasz, jak założyliśmy facetowi od ruskiego karton na głowę? – pyta jeden z bohaterów. No właśnie – pamiętacie?
Siedem życzeń
Liliana Fabisińska, Natasza Socha i inni...
Babcia Agnieszka wraz z wnukiem przygotowują mazurski Pensjonat do świąt Bożego Narodzenia. Chociaż tego roku żaden z gość nie zapowiedział swojej wizyty, oni chcą stworzyć idealne święta.
Śnieg ciągle pada, zaspy uniemożliwiają jazdę samochodom, a prąd w całej okolicy zostaje odcięty. W małym pensjonacie koło Pięknej Góry, tej Wigilii, wbrew swojej woli, spotka się kilka rodzin. Okna Pensjonatu rozświetlą się, a jego pokoje wypełni gwar rozmów. Niespiesznych, i chociaż przypadkowych, pełnych nadziei na lepsze jutro.
Tego roku kilku bohaterów Cichej 5 powróci.
W zupełnie innych okolicznościach będą musieli stawić czoło kolejnym świętom Bożego Narodzenia.
Bo czasem los musi nieustannie przypominać o tym, co ważne.
Rozświetla niebo i wskazuje nam drogę. Wystarczy nią pójść.
Jeden Pensjonat, jeden wieczór, kilka opowieści
Pierwsza miłość
Natasza Socha, Agnieszka Krawczyk i inni...
Opowieści wyjątkowe jak pierwsza miłość
Pamiętasz swoje pierwsze zakochanie? Motyle w brzuchu, ukradkowe spojrzenia i pewność, że spotkałaś kogoś niezwykłego. Tego nie da się zapomnieć.
Autorzy najpiękniejszych powieści obyczajowych stworzyli opowiadania o niezwykłej sile pierwszych zauroczeń. Ich bohaterowie idą za głosem serca, bo tak kochać można tylko raz, a cudowne wspomnienia zostają na całe życie. To historie pełne uczuć, emocji i wzruszeń niepowtarzalne jak pierwsza miłość.
Czy święto zakochanych może trwać przez cały rok? Zatrzymaj romantyczną atmosferę na dłużej i daj się ponieść sile uczuć. Może jedna z naszych opowieści będzie podobna do twojej?
Cicha 5
Katarzyna Bonda, Katarzyna Michalak, Natasza Socha, Małgorzata Kalicińska, Małgorzata Warda, Magdalena Witkiewicz, Krystyna Mirek
Jest taka noc w roku, trochę cudowna, przynajmniej wyjątkowa. W każdym mieście, na każdej uliczce mieszkają zwyczajni bohaterowie codziennego życia. Zapraszamy na ulicę Cichą 5, możecie zajrzeć przez jej rozświetlone okna.
Stare mieszkania kryją piękne historie. Świadectwa przemijających smutków, spełnionych marzeń, odnalezionych szczęść. Siedem mieszkań, siedem opowieści…Siedem mieszkań, siedem opowieści. Zdradzany senator Karenin i jego piękna żona, ekscentryczna babcia, która od czarnych garsonek woli różowe sukienki, przystojny rzeźbiarz, który pragnie odzyskać swoje dzieci, mężczyzna, który dostał drugą szansę.
W każdym mieszkaniu pięknej starej kamienicy kryje się jakaś historia. Wszystkie opowieści spotykają się w Wigilię, na ulicy Cichej 5.